Reklama

Zagrożeni życiem?

Niedziela warszawska 13/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

IRENA ŚWIERDZEWSKA: - Media epatują widza przypadkami zabójstw dokonywanych ze szczególnym okrucieństwem. Sądzi Ksiądz, że to dowód brutalizacji życia, czy jest to przejaskrawianie rzeczywistości?

KS. WACŁAW MADEJ: - Ludzie pozbawiają się życia od zamierzchłych czasów. Wystarczy przypomnieć historię Kaina i Abla, nie jest to więc problem nowy. Dziś jednak przypadki zabójstw zajmują pierwsze strony gazet i pierwsze minuty telewizyjnych dzienników, media są bowiem coraz bardziej skomercjalizowane. Starają się walczyć o odbiorcę, prześcigając się w podawaniu sensacji.

Zdaniem osób kompetentnych następuje brutalizacja życia, nie tylko jeśli chodzi o liczbę zabójstw, ale również okrucieństwo zbrodni. Świat staje się momentami pozbawiony poczucia wartości życia. Dawniej bandyta miał swoje zasady. Dzisiaj matka dla ułożenia sobie życia z konkubinem potrafi wydać wyrok śmierci na własne dziecko.

Brutalizacja więc postępuje, aczkolwiek nie należałoby przesadzać w tej ocenie, rzeczywistość bowiem w dużym stopniu kreują media. Dlatego uważam, że obraz rzeczywistości jest tak czarny, ponieważ zbyt dużo czasu poświęca się przypadkom zabójstw. Gdyby tym zjawiskom nadawano mniejszy rozgłos żylibyśmy dużo spokojniej. Zarazem w spokojniejszej atmosferze wychowywałyby się dzieci. Rola mediów w tym przypadku jest bardzo destrukcyjna.

- Czym może być spowodowana brutalizacja życia?

- Oceny rzeczywistości związanej z tą kwestią dokonuje w encyklice Evangelium vitae Ojciec Święty. Opisując sytuację kultury śmierci, podsumowuje, że ma ona u swego podłoża fakt negowania istnienia Boga lub traktowanie Go tak, jakby nie istniał. Ojciec Święty przypomina zdanie z Gaudium et spes, że stworzenie bez Stwórcy staje się bardzo zagubione i kruche - ginie.

Przyczyną brutalizacji jest więc utrata sensu istnienia. Zapominamy, że przyczyną i celem naszego istnienia jest Bóg, jeżeli więc człowiek oddala się od Niego, zaczyna zatracać tę pierwotną świadomość. Aby żyć, człowiek musi znaleźć coś innego, co będzie nadawało sens jego życiu. Oznacza to, że sens życia i perspektywy bycia szczęśliwym zaczyna się ograniczać do tego, co ziemskie. Mamy wówczas do czynienia z utylitaryzmem, hedonizmem i konsumpcjonizmem. Człowiek coraz bardziej zapatrzony jest wyłącznie na sprawy ziemskie, a sprowadzenie sensu życia tylko do wymiaru życia ziemskiego, skutkuje traktowaniem drugiego człowieka jako zagrożenia mojego szczęścia. Ponieważ dobra, które mnie otaczają są ograniczone, a ja chcę mieć jak najwięcej dla siebie, drugi człowiek jawi się jako zawężenie perspektyw mojego życia. Każda niechciana ciąża, każdy starszy człowiek, który zbyt długo żyje, są dla mnie swego rodzaju dyskomfortem, zagrożeniem. Oni odbierają mi część mojego "szczęścia", pojmowanego w bardzo specyficzny sposób.

- Czy w takiej postawie można mówić o osiągnięciu maksymalnego zadowolenia?

- Jest niemożliwe, aby człowiek był w swoim ziemskim życiu zupełnie zaspokojony, nawet jeśli ograniczy swoje pragnienia. Serce człowieka jest niespokojne dopóki nie spocznie w

Bogu. Ponieważ Bóg nas kocha, nie zrezygnuje z nas dopóki trwa nasze ziemskie życie. Będzie wzbudzał w nas pragnienie dążenia ku Niemu. Jeżeli człowiek nie potrafi rozpoznać w sobie tych pragnień, Bóg wkłada w jego serce niedosyt lub przesyt środków materialnych. Dlatego tu na ziemi człowiek nie będzie czuł się w pełni zadowolony.

Jednak, przy nieskończoności swych pragnień, pozostaje on ciągle bytem skończonym. Oznacza to, że możemy osiągnąć "uczucie wypełnienia pustki", o ile będziemy stale epatowani czymś, co wypełni nasze serce. Człowiek potrzebuje wówczas nieustannych podniet. W tym kierunku idą wszystkie reklamy, które próbują nam sprzedać jakiś produkt, promują pewien określony styl życia. Jeśli nabiorę przekonania do takiego, a nie innego stylu życia, to proponowane "gadżety" będą mi potrzebne: określone napoje, marki papierosów, styl muzyki. Oferta musi być wykorzystywana nieustannie. Jeśli człowiek zatrzyma się, wówczas przeżywa frustracje. Dlatego słyszymy niekiedy, że osoby, którym nic z dóbr ziemskich nie brakowało sięgają po narkotyki, popełniają samobójstwa.

- Próby klonowania tłumaczone są afirmacją życia...

- Papieska Akademia "Pro Vita" już 25 czerwca 1997 r. wydała dokument Refleksje na temat klonowania. W trzecim punkcie dokumentu czytamy: "Projekt klonowania istot ludzkich to przejaw straszliwej dewiacji, na jaką skazana jest nauka pozbawiona wartości. To znak głębokiego zagubienia naszej cywilizacji, która szuka w nauce, technice i jakości życia surogatu sensu istnienia i zbawienia".

Z kolei w Evangelium vitae Ojciec Święty pisze, że człowiek takie wydarzenia jak narodziny i śmierć powinien "przeżywać", ma w nich uczestniczyć, ale nie może być ich Panem. Słowa te skierowane są do wszystkich ludzi, szczególnie do tych, którzy zatracili perspektywę nadprzyrodzoności i chcą być jak bogowie twórcami wartości, panami rzeczywistości, wydarzeń, które należą tylko do Pana Boga. Jest to powtórka grzechu pierworodnego i jak uczy Kościół, znak ogromnego zagubienia człowieka. To się musi tragicznie skończyć.

- Jak można wytłumaczyć to kobiecie, która twierdzi, że może dysponować życiem poczętego dziecka? Wszak Bóg obdarzył ją wolną wolą.

- Kiedy życie zostało poczęte nie ma się już "prawa wyboru". Wybór został już dokonany, wtedy kiedy zdecydowano się na poczęcie życia. Teraz pozostaje już tylko kwestia co z tym życiem zrobić. Jeśli jest ono do tego stopnia nieoczekiwane, że aż niechciane, to istnieje mnóstwo sposobów, aby nie podejmować obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem, a jednocześnie uratować jego życie. Jednym z nich jest oddanie dziecka do domu dziecka czy do rodziny zastępczej. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała swego czasu: "Oddajcie te dzieci mnie, ja się nimi zajmę". Jeśli przyszła matka nie chce czuć się odpowiedzialna, może dziecko przekazać takiej "matce Teresie", którą będzie państwo czy Kościół. Smutna to perspektywa, ale lepsza niż śmierć.

Z drugiej strony, kiedy ludzie ścierają się w dyskusjach na poważne tematy, patrzą niekiedy bardziej na trzymane w rękach transparenty niż na serca. Może w hasłach tych jest wiele prawdy, ale brakuje czasem tej podstawowej, że nad życiem nie można dyskutować. Trzeba je ratować i szukać rozwiązania w obrębie takiej rzeczywistości, która weźmie jego ogromną wartość pod uwagę. Trzeba przekonywać o tym ludzi z ogromnym sercem, a szczególnie kobiety, które czują się bądź są rzeczywiście pokrzywdzone. Może jest w tej ostatniej kwestii pewne zaniedbanie ze strony Kościoła, ze strony innych ludzi.

- Skąd bierze się niedocenianie wartości życia w rodzinach?

- Określenie "kultura śmierci" pojawia się często w wypowiedziach Ojca Świętego. Kultura śmierci w pigułce bardzo często właściwa jest dla ludzi, którzy żyją bez odpowiedzialności za siebie, za swoje życie, także płciowe. Życie jest dla nich w związku z tym zagrożeniem. Stąd określenia "bezpieczny seks" itp. i stosowanie antykoncepcji. Jeżeli ta ostatnia zawodzi nie ma już żadnych hamulców, żeby zgładzić dziecko.

Daje się zauważyć pewna prawidłowość. Ci sami ludzie, kiedy już zaczerpnęli wystarczająco dużo wrażeń z otaczającego świata, uświadamiają sobie, że posiadają bardzo wiele poza jednym "urządzeniem", jakim jest dziecko. Chociaż wcześniej nie chcieli mieć potomstwa za wszelką cenę, teraz pragną je mieć bez oglądania się na jego godność. Aborcje powodują późniejsze problemy z poczęciem, więc w grę wchodzi np. zapłodnienie in vitro. Zawsze znajdzie się ktoś, kto dokona zapłodnienia, niszcząc przy tym kilkadziesiąt embrionów ludzkich. Dziecko przychodzi na świat, ale dla obydwojga rodziców pozostaje jeszcze jednym "gadżetem" . To nie tylko smutne, ale i tragiczne.

Trzeba mieć świadomość, że na szerzącą się kulturę śmierci ogromny wpływ ma wyznawany światopogląd. Postawa braku odpowiedzialności jest nie tylko efektem zaniechania pracy nad sobą. Wiele osób szczególnie z młodego pokolenia zbyt łatwo ulega pokusie życia nie uczącego odpowiedzialności za swe wybory. Taka osoba nigdy nie będzie dobrą matką czy dobrym ojcem. Nowe życie będzie kojarzyło się jej wyłącznie z ogromnymi obowiązkami i ciężarami, stającymi na przeszkodzie szczęściu.

Niezaprzeczalnym pozostaje fakt, że taki styl życia lansuje wiele międzynarodowych ośrodków czy organizacji, wyrażających głośno " troskę o dobro człowieka". Można przypomnieć choćby konferencje w Kairze czy Pekinie, gdzie przez wielu uczonych tego świata szacunek do życia był inaczej rozumiany niż rozumiała go Stolica Apostolska. Dzisiaj ciągle jesteśmy narażeni na podobne przekazy, które sączą w nas media. Za wszystkim zaś stoją ogromne pieniądze.

- Jak możemy się przed tym bronić?

- Można tu poradzić rzecz najprostszą. Tak jak powiedział w Skoczowie Ojciec Święty: "Potrzeba ludzi sumienia". Bóg istnieje naprawdę i nas nie zostawia. Wzbudza w naszych sercach pragnienie bycia człowiekiem na wzór swojego Syna.

Potrzebne są różnego rodzaju akcje w obronie życia, potrzebna jest działalność na podłożu politycznym i

społecznym, aby prawo zawierało elementy wychowawcze. Jednak równolegle z nimi powinna przebiegać osobista praca każdego człowieka nad formowaniem sumienia. Przecież w duszy ludzkiej Bóg mówi do nas. Nie będzie owocne żadne zewnętrzne działanie jeśli zabraknie pracy nad sobą.

Słychać narzekania, że telewizja zalewa nas programami demoralizującymi, a mimo to kilka godzin dziennie ludzie spędzają przed ekranem. Przypuszczam, że oglądanie losów rodziny Kiepskich powoduje nie tylko identyfikowanie się z bohaterami, ale też podświadome usprawiedliwianie swojego "kiepskiego" zachowania. Ludzie przypominają osoby siedzące po szyję w wodzie i narzekające na dolegliwości reumatyczne z powodu wilgoci. A wystarczyłoby wyjść z wody.

- Życie jest najwyższą wartością, a mimo to "Katechizm Kościoła Katolickiego" nie zakazuje kary śmierci. Jednocześnie Ojciec Święty wypowiada się przeciwko niej...

- Pamiętam z czasów studiów w Rzymie, jak jeden z wykładowców powiedział: "Może ludzkość dożyje takich czasów, że przykazanie nie zabijaj będzie rozumiane w sposób absolutny?". Mówił to także w kontekście nauczania Kościoła. Istotnie, w dalszym ciągu odebranie komuś życia we własnej obronie - kwestia wojny, kary śmierci - jest w katechizmie dopuszczalne, choć jest obwarowane coraz większymi warunkami. Ludzie, którzy uważają, że kara śmierci jest dopuszczalna w ekstremalnych warunkach, ciągle poruszają się w obrębie nauki Kościoła.

Ale Ojciec Święty jawi się tutaj jako prorok. Prorocy prędzej czy później osiągali zmianę rzeczywistości na taką, jaką głosili. Jestem więc przekonany, że dojdziemy więc do takiego momentu, kiedy społeczeństwo będzie mogło się bronić przed wyjątkowo okrutnymi ludźmi nie poddającymi się resocjalizacji, w inny sposób niż przez karę śmierci. Dzisiaj, jak się wydaje, świat nie jest na to gotowy. Jest ciekawe, że Papież nie apeluje do prezydenta Ugandy czy Nigerii o darowanie komuś życia. Zdaje sobie sprawę, że tamte społeczeństwa nie są w stanie obronić się przed zbrodniami w inny sposób. Natomiast do gubernatorów stanów w USA Papież nieustannie wysyła prośby, żeby darować komuś życie, nie dlatego, a w każdym bądź razie nie tylko dlatego, że sprawca poprawił się. Tamto społeczeństwo po prostu jest w stanie obronić się przed tymi ludźmi w inny sposób, nie odbierając im życia, i do tego należy dążyć.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2001-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

Więcej ...

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny mojego odkupienia

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 19, 25-34.

Więcej ...

Kard. Ryś o Jacku Zielińskim: artysta tej miary stawał przed Bogiem i śpiewał o Bogu

2024-05-20 13:06

PAP/Łukasz Gągulski

Dziś odbyły się uroczystości pogrzebowe Jacka Zielińskiego ze Skaldów. Homilię wygłosił kard. Grzegorz Ryś. „O bardzo trudnych rzeczach potraficie śpiewać w sposób prosty. To wielkość Skaldów, że o wielkich rzeczach w sposób bardzo prosty potraficie mówić” – mówił zwracając się do biorących udział we Mszy św. artystów. Zdaniem kardynała Skaldowie, odkąd istnieją, czyli blisko 60 lat, potrafią poprzez swoją twórczość rozmawiać z ludźmi, dlatego, że sami potrafią ich słuchać.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Maryja Matką Kościoła

Maryja Matką Kościoła

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Kościół

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

Wiara

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

#PodcastUmajony (odcinek 20.): Odkurzyłeś już?

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 20.): Odkurzyłeś już?

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele