Prawie 100 pielgrzymek do różnych krajów, proporcjonalnie wielka
liczba odwiedzin włoskich Kościołów lokalnych, niemal wszystkie zwizytowane
parafie Rzymu to zwyczajna codzienność współczesnego pontyfikatu.
Przywykliśmy do tego stanu rzeczy tak, że nie wydaje się nam, iż
mogłoby być inaczej.
A było, i to stosunkowo jeszcze niedawno - do czasów
papieża Pawła VI, inaczej. Chronologicznie rzecz przedstawiając i "
treściowo" zarazem, sprawa papieskich pielgrzymek poza granice Włoch
przedstawiała się następująco.
Najpierw więc była pielgrzymka do Ziemi Świętej (4-6
stycznia 1964 r.). Ważna dla każdego katolika skoro tam właśnie działał
Pan Jezus i tam są źródła Jego Kościoła. Tam też papież Paweł VI
chciał dać wyraz swej czci dla Kościoła przed podziałem, a teraz
- w epoce Soboru - było to naturalne zaczerpnięcie "nowej siły, odwagi
i energii". Logiczne więc było wskazanie przez papieża, by odnawiający
się na Soborze Kościół skierował się do swoich początków.
Drugie było pielgrzymowanie do "świata głodu i prastarej
kultury duchowej". Celem był bowiem Bombaj w Indiach (2-5 grudnia
1964 r.), gdzie odbywał się 38. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny.
Papież ściśle określił warunki tych odwiedzin. Miały one przebiegać
z największą prostotą w stylu Mahatmy Gandhiego. Miała to być duchowa
pielgrzymka, która by się wzorowała na najlepszych tradycjach duchowości
hinduskiej. W końcu miała umożliwić Papieżowi spotkanie z biednymi
i to niezależnie od podziałów religijnych i kastowych.
Apel o pokój oraz porozumienie między narodami to główny
cel trzeciego papieskiego pielgrzymowania. Tym razem do Nowego Jorku
do ONZ w dniach 4-5 października 1965 r. "Pomyślałem o pojechaniu
do siedziby ONZ, ponieważ w Bombaju nawoływałem do zachowania pokoju
i przyjścia z pomocą narodom Trzeciego Świata i chciałem, aby mój
apel nie zginął na pustyni, żeby usłyszał go U-Thant. I tak jedna
podróż pociągnęła za sobą drugą, chociaż o tym specjalnie nie myślałem"
- mówił Papież.
Modlitwa o pokój i jedność Kościoła były celem czwartej
papieskiej pielgrzymki, 13 maja 1967 r., do Fatimy. Troską bowiem
stałą tego Papieża między innymi była także dbałość o kult Maryjny
w Kościele, który, jak to wynika z soborowego nauczania, najpierw
jest Maryjny, a potem dopiero Piotrowy. Ojciec Święty zatem zarówno
w poprzedzającym tę pielgrzymkę wydaniu specjalnego dokumentu na
ten temat, jak i w swoim podczas niej nauczaniu w taki sposób akcentował
cześć Maryi w Kościele, aby ona była poprawna, a jednocześnie nie
stanowiła przeszkody w papieskich usiłowaniach ekumenicznych. Znaczeniu
ekumenizmu przecież Ojciec Święty również przypisywał ogromną doniosłość.
W sanktuarium fatimskim oczekiwało go aż 2 mln pielgrzymów.
Ściśle ekumeniczny cel i charakter miała natomiast kolejna,
piąta pielgrzymka papieska w dniach 25-26 lipca 1967 r. w Turcji.
Dziś jest tam wprawdzie niewielki procent chrześcijan, za to przeszłość
tej ziemi jest znamiennie chrześcijańska. W Stambule witało Papieża
jedynie ok. 2 tys. osób, on zaś nawiedził tam katolicką katedrę oraz
słynną, kiedyś wielką, świątynię Hagia Sophia, którą muzułmanie zamienili
na meczet, a obecnie jest to muzeum.
"Rozwój to nowe imię pokoju" - taką myśl przewodnią miało
jedno z papieskich orędzi na kolejny dzień pokoju. Taka też idea
przyświecała szóstej z kolei (22-24 sierpnia 1968 r.) pielgrzymce
Papieża bezpośrednio do Bogoty (Kolumbia) na 39. Międzynarodowy Kongres
Eucharystyczny. Uchodzi ona za najtrudniejszą podczas tego pontyfikatu.
Najtrudniejszą z uwagi na kontekst społeczno-polityczny całej Ameryki
Południowej: rządy sprawowane często metodą terroru, ogromne bogactwo
jednostek, przy jednoczesnej nędzy milionowych mas w każdym z krajów
tego kontynentu. Przy tym dominujący zdecydowanie katolicyzm przy
wprost misyjnym deficycie kleru i powołań zakonnych. Ojciec Święty
pragnął i przeprowadził tę pielgrzymkę: jako świadectwo swojego i
Kościoła udziału w problemach dotykających ludzi całej Ameryki Południowej: "
będziemy bronić waszej sprawy [...], nadal głosić waszą godność ludzką
i chrześcijańską. Wasze życie jest najważniejsze, wasze osoby są
święte".
W ekumenicznej trosce Kościoła protestantyzm zajmuje
miejsce niezwykle poczesne. Toteż kolejna, siódma pielgrzymka (10
czerwca 1969 r.) do Genewy ten właśnie problem miała na uwadze. Wprawdzie
jej bardzo ważnym punktem było spotkanie Papieża z przedstawicielami
121 państw członkowskich Międzynarodowej Organizacji Pracy, jednakże
najważniejsza była wizyta w siedzibie Światowej Rady Kościołów: "
Czym jest Światowa Rada Kościołów, jeśli nie cudownym ruchem chrześcijan,
synów Bożych, którzy byli rozproszeni, a którzy obecnie poszukują
się w jedności [...]" - mówił wówczas Ojciec Święty.
Dni od 31 lipca do 2 sierpnia 1969 r. to czas pobytu
Papieża w Afryce w Kampali, stolicy Ugandy. Motywem duszpasterskim
był dziś szczególnie ważny dla katolicyzmu problem tzw. inkulturacji
Kościoła. W ramach tego kontynentu, dość znacznie przecież już schrystianizowanego,
wymiar jego wzrasta. Papież nie pominął jednak i spraw rozwoju, mówiąc
zgromadzonym politykom o kwestiach, na jakie w tym względzie wskazał
uprzednio w swej encyklice o postępie narodów - Populorum progressio.
Akcent znaku powszechności Kościoła miała wreszcie ostatnia
pozaeuropejska podróż Pawła VI. Pielgrzymka w dniach od 26 listopada
do 3 grudnia 1970 r. objęła Azję, Australię oraz Oceanię. Była to
pielgrzymka największa, dotykająca, prócz religijnych, również wielu
kwestii społecznych. Dziś przy okazji 23. rocznicy śmierci tego Papieża,
śmiało możemy stwierdzić, że prócz wielu zasług swego ponad 15-letniego
pontyfikatu jedną z najważniejszych była właśnie ta, że to on zainicjował
pielgrzymowanie następców św. Piotra, które współcześnie w wykonaniu
Jana Pawła II tak zdumiewa świat i tyle przynosi nie tylko religijnego
dobra.
Sens tego pielgrzymowania? "Pytanie to dotyka istotnych
treści teologicznych i pastoralnych podróży Papieża. We współczesnym
świecie, który w przeciwieństwie do technicznej unifikacji coraz
bardziej cechują różnego rodzaju racjonalizmy i partykularyzmy, również
jedność Kościoła stała się trudniejsza. Papież używa więc różnych
instrumentów służących do jej zachowania i rozwoju. Z jednej strony
są to synody oraz intensywne postulowanie wizyt biskupów ad limina.
Jeśli do Rzymu przybywają przedstawiciele Kościoła powszechnego,
to również i Papież podróżuje do różnych krajów, by w ten sposób
żywa była jedność Kościoła. W obu przypadkach chodzi o to, by odnaleźć
jedność w różnorodności i różnorodność w jedności. Wizyty Papieża
w różnych krajach służą w pierwszym rzędzie ukazaniu na miejscu jedności
Kościoła powszechnego, ale nie w sensie uniformistycznym. Widzimy,
jak bardzo podróże papieskie wyzwalają własne siły Kościołów lokalnych,
rozwijają je i umacniają. Wizyta Papieża jest świętem wiary w każdym
kraju. Budzi radość bycia chrześcijaninem, umacniając w ten sposób
życie diecezji i różnorodnych wspólnot" (kard. J. Ratzinger).
Pomóż w rozwoju naszego portalu