W połowie lat 70. Halina Bortnowska, redaktor „Tygodnika Powszechnego”, przeniosła ideę opieki hospicyjnej do Polski. Będąc w Anglii, pracowała jako wolontariusz w Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie. Po powrocie do kraju jej doświadczenia wykorzystał Zespół Synodalny z kościoła Arki Pana w Nowej Hucie. Kolejnym owocem było powstanie Hospicjum św. Łazarza w Krakowie. W 1983 r. pallotyn ks. Eugeniusz Dutkiewicz SAC był założycielem Hospicjum Pallottinum w Gdańsku. Ks. Dutkiewicz nazywany jest ojcem polskiego ruchu hospicyjnego. Ponad 100 hospicjów uważa gdański model opieki nad chorymi na nowotwór za wzór. Z doświadczeń tych korzystał także ks. Marek Kujawski SAC, który założył hospicjum w Szczecinie i był jego pierwszym dyrektorem (1987-2003). Początkowo było to hospicjum domowe. W 1992 r. na potrzeby planowanego hospicjum stacjonarnego uzyskał on budynek po byłym hotelu robotniczym na Golęcinie. Budynek był obszerny, jednak mocno zniszczony. Okazało się, że wymaga nie tylko adaptacji do nowej roli, ale remontu, i to kapitalnego. Nie wystarczały środki finansowe przeznaczone przez władze komunalne Szczecina. Ks. Kujawski rozpoczął kolektę wśród firm i osób prywatnych. Remont trwał kilka lat, do 1999 r., kiedy to przyjęto pierwszych chorych. Placówkę nazwano „Hospicjum Stacjonarne Gościniec Królowej Apostołów”. Po założycielu drugim dyrektorem był ks. Krzysztof Biernat SAC (2003-2004), obecnie hospicjum kieruje ks. Leszek Woroniecki SAC (2004-2005). Wspiera go od roku ks. Tomasz Kądziołka SAC, przygotowujący się do wyjazdu na misje w Meksyku. Ks. Woroniecki przyjął święcenia kapłańskie w 1990 r. i wyjechał do Francji. Pracując w payskiej parafii pw. św. Magdaleny, studiował religioznawstwo na Sorbonie. Przez kilka lat był odpowiedzialny prawnie i finansowo za wszystkie instytucje pallotynów we Francji. Po 15 latach powrócił do kraju, podejmując troskę o chorych terminalnie w Szczecinie.
„Hospicjum św. Jana Ewangelisty ma dwie płaszczyzny działania” - tłumaczy ks. Dyrektor. - Może objąć chorego opieką domową lub stacjonarną w hospicjum. Jako jednostka administracyjna jesteśmy jednością. Do domu chorego przyjeżdżają lekarze, pielęgniarki, wolontariusze, fizykoterapeuta. Uśmierzają jego ból, otaczają go opieką lekarską i pielęgnacyjną, towarzyszą choremu w jego cierpieniu, pomagają mu i jego rodzinie w codziennym życiu, niosąc pomoc duchową i sakramentalną. Lekarz odwiedza chorego przynajmniej raz w tygodniu (w razie potrzeby częściej), pielęgniarka przynajmniej trzy razy w tygodniu. Kapłani i wolontariusze są do dyspozycji chorego na jego życzenie. Postawy rodzin wobec chorych są bardzo różne. Są rodziny, które nawet mając warunki do opieki nad chorym, nie chcą się tego podjąć z różnych przyczyn. Odkrywamy konflikty rodzinne, postawy braku miłości, otwarcia na członka najbliższej rodziny. Często rodziny nie są w stanie zapewnić opieki czy to fizycznej, czy pielęgniarsko-medycznej, gdy musi to być opieka 24-godzinna. W ruchu hospicyjnym zakłada się, że właściwym miejscem umierania chorych jest środowisko rodzinne, wśród osób najbliższych. Gdy chory nie może wrócić do domu, pozostaje pobyt w hospicjum stacjonarnym. Trafiają tu osoby samotne, ze szpitala po operacjach i leczeniu chemicznym. W szpitalu lekarze nastawieni na ratowanie życia do końca być może nie radzą sobie z faktem śmierci, traktując ją jako porażkę, czego nie ma w ruchu hospicyjnym”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu