Uroczystość rozpoczęła się w maleńkiej cerkwi św. Mikołaja w Kielcach. Paisjusz, biskup prawosławny piotrkowski, przewodniczył liturgii prawosławnej z udziałem ks. Władysława Tyszuka, proboszcza polskiej wspólnoty Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Kielcach i innych księży prawosławnych oraz zaproszonych gości, m.in. Bożentyny Pałki-Koruby, wojewody świętokrzyskiej, prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego, przedstawicieli Rady Miasta z jej przewodniczącym Krzysztofem Słoniem, reprezentantów ambasady rosyjskiej, ukraińskiej, białoruskiej. Bp Paisjusz dziękował bp. Ryczanowi i wszystkim obecnym za przybycie na uroczystość, mówił m.in. o ikonie i relikwiach św. Mikołaja (są obecne w tutejszej cerkwi), które łączą katolików i prawosławnych.
Po liturgii udano się na cmentarz wojenny przy ul. Wrzosowej na obrzeżach Kielc. Ponad kwaterami na wzgórzu stoi postument z napisem „Tu zostali pomordowani przez oprawców hitlerowskich w latach 1941-1944 żołnierze Armii Radzieckiej”. Obok dwa proste drewniane krzyże, katolicki i prawosławny. Tam bp Paisjusz i bp Ryczan modlili się wspólnie oraz poświęcili krzyże jako symbol modlitwy ponad podziałami w intencji ofiar hitleryzmu.
- Na krzyżu została przelana najświętsza Krew, przez krzyż Chrystus objawił swoją największą miłość, zniósł podziały - mówił w modlitwie za zmarłych bp Kazimierz Ryczan. - Niezależnie od dwóch różnych Kościołów naszych, jesteśmy jednej myśli, że czyn Kaina był czynem złym (...). Oddajemy ich wszystkich miłosierdziu Bożemu, a Pan jest wielki, ponad naszymi czynami i myślami - modlił się Biskup Kielecki. Za modlitwę „jednym duchem i jednym sercem, za święcenie jedną wodą święconą i kropidłem, za jeden głos do tego samego Boga”, dziękował bp Paisjusz. Podkreślił, że choć wśród jeńców byli w większości niewierzący i komuniści, ufa, że każdy z nich w obliczu śmierci, uwierzył...
Była okazja do przemówień: wojewody świętokrzyskiej, prezydenta Kielc, przedstawicieli ambasad. Historię jeńców przypomniał sędzia Andrzej Jankowski, reprezentujący kielecką delegaturę IPN oraz środowiska kombatanckie.
Tragiczna historia podobozu Stalagu XII C przy ul. Wrzosowej w Kielcach jest stosunkowo mało znana na Kielecczyźnie, w ostatnich latach stała się ona przedmiotem badań kieleckiej delegatury IPN.
W dawnych koszarach carskich od 1941 do początków 1944 r. zmarło 11 tysięcy jeńców radzieckich, zdecydowana większość z głodu, chłodu i nieludzkich warunków. Obozu pilnował Wehrmacht. Niemcy nie dawali jeńcom wystarczających racji żywnościowych i nie pozwalali na pomoc ludności cywilnej, łamiąc konwencje prawa międzynarodowego. Na dzień jeńcy dostawali 100 gramów chleba i miskę polewki w brukwi. Mimo restrykcji za udzielanie pomocy (a przy tym traktowania żołnierzy radzieckich przez Polaków jak drugiego okupanta), kielczanie próbowali pomagać jeńcom, przełamując uprzedzenia w obliczu dramatycznej sytuacji głodzonych więźniów. - Ale gdy jeniec wziął cokolwiek od Polaka, został natychmiast rozstrzelany... Co dzień z placu apelowego zabierano 100-200 trupów, w czasie jednej mroźnej nocy umierało ich nawet 500 - mówił sędzia Jankowski.
Obóz kielecki był podobozem Stalagu XII C Kamienna z komendą w Skarżysku-Kamiennej. Podlegały jej podobne podobozy ze Świętego Krzyża, Bliżyna i Końskich. Po roku Stalag XII C został zlikwidowany, kiedy wymarli jeńcy na Świętym Krzyżu (ok. 6 tys. osób) i w Bliżynie (ok. 6 tys. osób), a podobozy kielecki i konecki zostały podporządkowane Stalagowi w Częstochowie. Obóz w Końskich istniał do 1943 r. - zginęło tam ponad 20 tys. osób.
O kieleckim obozie oraz o innych na Kielecczyźnie wiedzieli dowódcy Państwa Podziemnego i nie przestali się nim interesować, nawet gdy Niemcy ujawnili sowiecką zbrodnię w Katyniu. Wywiad AK regularnie meldował o sytuacji w obozach, a w deklaracji władz podziemnych z 1941 r. określono działania hitlerowców jako zamierzoną zbrodnię mającą na celu zgładzenie wszystkich jeńców. Przeżyli nieliczni, zaledwie 100-200 osób z każdego obozu.
Polscy śledczy w latach 60. i 70. ub. wieku ustalili nazwę kieleckiej jednostki, nazwiska dowódców, a materiały przesłali do Republiki Federalnej Niemiec. Tam śledztwo zostało umorzone pod pretekstem braku wystarczających dowodów na świadome zgładzenie wszystkich jeńców.
Inicjatorem upamiętnienia śmierci jeńców radzieckich były władze Kielc. - Naszym zadaniem jest chronić od zapomnienia miejsca kaźni i ponad narodowymi i religijnymi podziałami uczcić pomordowanych, zapewnić im miejsce w historii” - mówi „Niedzieli” Czesław Gruszewski, wiceprezydent Kielc.
Kieleckie uroczystości upamiętniające pomordowanych jeńców radzieckich uświetnił koncert męskiego Chóru Prawosławnego Ordynariatu Wojska Polskiego przy Śląskim Okręgu Wojskowym - „Oktoich”. Chór zaśpiewał w cerkwi, na cmentarzu oraz dał wieczorny koncert w kościele garnizonowym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu