Rada
Prezydencki minister Kalisz wezwał premiera Jerzego Buzka, żeby zapomniał o imieniu i nazwisku szefa AWS Mariana Krzaklewskiego. Jest to związane z werdyktem Państwowej Komisji Wyborczej, która orzekła, że prezydent Aleksander Kwaśniewski musi sam płacić za swoje podróże, odbywane w ramach kampanii prezydenckiej. - "Oczekujemy, że członkowie komitetu wyborczego Mariana Krzaklewskiego na inaugurację jego kampanii do Kolbuszowej przyjadą na koszt komitetu wyborczego Mariana Krzaklewskiego" - grzmiał minister Kalisz. Powiedział jeszcze więcej: "Podobnie, jeżeli premier Jerzy Buzek wygłosi gdziekolwiek słowo o Marianie Krzaklewskim, to też tam powinien pojechać na koszt Mariana Krzaklewskiego" (Gazeta Wyborcza, 30 czerwca). Proponujemy, żeby premier Buzek, gdziekolwiek będzie mówił o kandydacie Kwaśniewskim, kierował rachunki za przejazdy do siedziby komitetu wyborczego Aleksandra Kwaśniewskiego, a nie do budżetu. Jako podatnicy trochę oszczędzimy. Może uda się nawet wyremontować jakiś spory szpital...
Usprawiedliwianie zbrodni
W Jaworznie wydano folder promujący miasto. W folderze wspomniano o funkcjonującym tu zaraz po wojnie obozie, który centralne władze komunistyczne urządziły w celu izolacji i eksterminacji m.in. opozycji antykomunistycznej. Ale funkcjonariuszowi SLD, wiceprezydentowi miasta, nie podobała się wzmianka o tych władzach komunistycznych. Z pewnością rzucała cień na nieposzlakowaną opinię towarzyszy, o której wszyscy wiedzą. Poprawił więc niedopatrzenie i usunął ten nieszczęsny zwrot. Gdy dziennikarze zapytali dlaczego, z rozbrajającą szczerością oświadczył: " Czego się dziwić władzy, że zwoziła gówniarzy, którzy przeciw niej spiskowali" (Gazeta Wyborcza, 30 czerwca). W Polsce jest ścigane prawem tzw. kłamstwo oświęcimskie, to znaczy negowanie prawdy o mordowaniu w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. W tym przypadku mamy chyba do czynienia z czymś gorszym. Pan z SLD nawet nie zaprzecza istnieniu obozów koncentracyjnych. On usprawiedliwia ich działanie. Pozostaje pytanie: Ilu takich jest w czerwonej formacji Leszka Millera?
Postkomunistyczna tolerancja
Oficjalnemu organowi postkomunistów nie podoba się, że radni z Poznania protestują przeciwko zjazdowi homoseksualistów, który odbywa się w Rzymie równolegle z polską pielgrzymką narodową w Roku Jubileuszowym. Podoba się za to sama manifestacja tych, którzy ponoć " kochają inaczej". Mają dla polskich katolików "dobrą radę". Ci, którzy chcą jechać do Rzymu, a nie zgadzają się z homoseksualistami, powinni zamknąć oczy (Trybuna, 30 czerwca). Możemy odetchnąć. Tolerancja postkomunistów nie ma granic. Przecież mogli zaproponować, żeby pielgrzymom oczy wypalić. Wtedy już zupełnie problem by zniknął. No, może niezupełnie. Zostałby jeszcze słuch. Ale i z uszami dałoby się coś zrobić.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu