Uzdrowił człowieka w szabat, wskrzesił młodzieńca, rozmnożył chleb...
Zabić Go, bo czyni dobro.
Jak to zrozumieć?
Za dobro - gniew, oburzenie!
Za mało - zabić!
Żeby nie istniał. Żeby było po staremu.
Może nie lepiej, ale bezpieczniej.
Pisał św. Paweł o współczesnych Żydach: „zasłona spoczywa na ich sercu”.
Dlatego nie kochali...?
Kochali, ale siebie.
Życie dla siebie samych - to nowe imię śmierci.
I wielu z nas to imię wybiera.
Żyje i uśmierca.
Nie cieszy się z tego, że komuś się coś udało.
Nie raduje się, że ktoś jest lepszy.
Nie umacnia rozpoczętego dobra.
Nie wspiera tego, co zaczyna się lepiej.
Nie - wręcz przeciwnie.
Podejrzewa, rozsiewa plotki, podkopuje, podrywa autorytet.
Nie - dobrze być nie może.
Ile dobra zabiliśmy w swym domu?
Ile dobra uśmierciliśmy w poczęciu?
Za co to skazanie?
Prześladowali Jezusa za to, że uzdrowił w szabat, że...
Usiłowali Go za dobro zabić.
Życie dla siebie samych - to nowe imię śmierci.
Nowe jakieś cmentarzysko ludzi żywych, wewnętrznie umarłych.
To bardzo straszy. Bardziej niż cmentarze nocą.
Żywi o obumarłym wnętrzu są niebezpieczni. Gotowi na wszystko: zabić piękno, szlachetność.
Zdolni podeptać nawet ludzi. I obojętnie przejść obok Boga.
Serce za zasłoną.
Na szczęście św. Paweł mówi, że „gdy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada”.
Umarli słyszą głos Syna Bożego.
Powie poeta:
„Chwila odsłonięcia kurtyny rzadka
przez moment prawda bije nas po twarzy”.
Ojciec wskrzesza umarłych, Syn ożywia tych, których chce. Godzina nadeszła: Msza św. - Bóg jest między nami.
Ci wszyscy, którzy spoczywają w grobach - mogą usłyszeć głos Jego.
Powstańcie, zmarli wewnętrznie.
Pan życia jeszcze raz powrócił.
Powrócił, aby nas z grobów wyprowadzić do życia.
A życie - to czynić dobro i pozwalać innym dobrze czynić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu