Święto Ofiarowania Pańskiego, obchodzone 2 lutego, jest zarazem Dniem Życia Konsekrowanego. W tym dniu cały Kościół modli się o nowe powołania kapłańskie i zakonne, do wspólnot kontemplacyjnych i czynnych, o powołania misyjne. Na temat powołania do życia zakonnego z s. mgr Antonią Wilk z Klasztoru Sióstr Bernardynek w Łowiczu - laureatką nagrody "Niedzieli" "Mater Verbi" rozmawia ks. Paweł Staniszewski.
KS. PAWEŁ STANISZEWSKI: - Czy mogłaby Siostra przybliżyć Czytelnikom "Niedzieli Łowickiej", czym jest powołanie?
S. ANTONIA WILK: - Powołanie to zaproszenie,
jakie Bóg kieruje do człowieka. Ojciec Święty Jan Paweł II, mówiąc
o swoim powołaniu, określa je jako "dar i tajemnicę". Każde powołanie
jest darem i jednocześnie tajemnicą. Pan Jezus powiedział: "Nie wyście
Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem..." - a zatem jest to dar ze strony
Boga. Z naszej strony - ze strony wybranych - pozostaje jedynie wdzięczność
i pokorna prośba o łaskę właściwej odpowiedzi na ten dar - nie tylko
przyjęcie powołania, ale i moc do wypełnienia go. Wypełnienie powołania
rozłożone jest na całe życie i realizuje się w różnych sytuacjach.
Jeśli Bóg wzywa, to trzeba ten głos usłyszeć, przyjąć go i według
sił starać się swoim życiem na to wezwanie odpowiedzieć. Bóg dając
powołanie daje też i odpowiednie łaski do jego realizowania, trzeba
tylko współpracować z łaską Bożą. Należy często przypominać sobie
słowa Pana Jezusa: "wystarczy ci łaski mojej", oraz słowa św. Pawła: "
moc bowiem w słabości się doskonali".
Tajemnicą Bożą pozostaje, dlaczego ten dar dotyczy właśnie
mnie.
- Jak Siostra odkryła to Boże wezwanie?
- Przygoda z życiem zakonnym rozpoczęła się od zwyczajnej rozmowy z siostrą katechetką - s. Albaną ze Zgromadzenia Sióstr Wspólnej Pracy od Niepokalanej Maryi, która zaproponowała mi wyjazd na rekolekcje zimowe do Włocławka. To tam, w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu, zastanawiałam się nad dalszą drogą swojego życia. Wtedy to zrodziła się we mnie chęć poświęcenia Bogu. Nie mogę powiedzieć, że nie przeżywałam żadnych rozterek wewnętrznych. Jak każda nastolatka myślałam o małżeństwie, ale jeśli już, to musiałoby ono być idealne, a takie przecież nie istnieją. Rozmowy z s. Albaną i lektura książek religijnych utwierdzały mnie w przekonaniu, że jeśli istotnie Pan mnie wzywa, to da też łaskę do wytrwania w tym postanowieniu i dopomoże w realizacji podjętych zobowiązań.
- Co wpłynęło na wybór Klasztoru Sióstr Bernardynek?
- Mieszkałam w Łowiczu, blisko Klasztoru Sióstr Bernardynek.
Z okien pokoju widziałam ogród i pracujące w nim siostry. Jednak
jeszcze wtedy nie powstała w mojej głowie myśl, że będę jedną z nich.
Jest wiele dróg, które prowadzą do tego samego celu.
Charyzmat Zgromadzenia Sióstr Wspólnej Pracy od Niepokalanej Maryi
kojarzyłam z pracą katechetyczną. Wybrałam Klasztor Sióstr Bernardynek,
ponieważ dostrzegłam wielką wartość życia kontemplacyjnego, realizowanego
przez siostry na wzór św. Franciszka.
Jestem tu już 14 lat. Żyjemy, poświęcając się Bogu we
wspólnocie, oddzielone od świata klauzurą. Oddajemy się praktyce
pokuty w milczeniu, aby błagać o przebaczenie i o łaski dla ludzi.
- Wiem, że Siostra także pracuje w Kurii Diecezjalnej. Jak zatem godzi tę pracę z klauzurą?
- Na decyzję o pracy na zewnątrz wpływ ma wola przełożonych, a nie moja własna. Mnie obowiązuje przede wszystkim posłuszeństwo. Klasztor chce wspomóc władzę diecezjalną. Praca w Kurii trwa przez 5 dni, po kilka godzin. Po jej skończeniu udaję się do wspólnoty klasztornej, aby brać udział w ćwiczeniach duchownych i spotkaniach wspólnotowych przewidzianych porządkiem dnia. Ta praca nie utrudnia mi życia klauzurowego i kontemplacyjnego. Cieszę się, że mogę pracować dla Boga i dobra Kościoła w naszej diecezji.
- Czy Siostra realizuje się w życiu zakonnym?
- Myślę, że tak. Każda wspólnota zakonna stwarza
takie możliwości, ale stawia też przed każdym ze swoich członków
wymagania. Człowiek jest w niej tylko człowiekiem, ułomnym i słabym.
Ale ważna jest dobra wola i wciąż na nowo podejmowane wysiłki, aby
czynić dobro. Reszty dopełni łaska Boża i Jego miłosierdzie.
Poświęcenie się Bogu realizuję poprzez złożenie ślubu
czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Wybór rad ewangelicznych nie
prowadzi w żadnej mierze do zubożenia wartości autentycznie ludzkich,
ale jest raczej ich przemianą i ubogaceniem. Czystość ewangeliczna
pociąga za sobą rezygnację z macierzyństwa fizycznego, by według
Bożego zamiaru przyjąć formę macierzyństwa duchowego. W szczególny
sposób daje to wolność ludzkiemu sercu, by bardziej rozgorzało miłością
do Boga i wszystkich ludzi. Konsekrowane ubóstwo natomiast skłania
mnie do życia w prostocie i pokorze, do zaparcia się siebie i wyzwolenia
się od rzeczy doczesnych, co świadczy o wyższości dóbr nadprzyrodzonych
nad doczesnymi. Składając ślub posłuszeństwa staram się wzrastać
w chętnym i wielkodusznym posłuszeństwie i przyjmować wolę Bożą z
poddaniem, by w ten sposób współdziałać z Jezusem Chrystusem w dziele
zbawienia ludzkości.
- Proponowałaby Siostra tę formę życia innym?
- Ja znalazłam już swoje miejsce w życiu i jestem
zadowolona. Trudno jest tu mówić o proponowaniu takiej formy życia
innym. Do tego trzeba powołania, a tym kieruje Bóg. Należy uważnie
wsłuchać się w głos Boży. Jeżeli Jego życzeniem będzie powołać kogoś
do tej formy życia konsekrowanego, to na pewno ta osoba znajdzie
tu swoje miejsce i przeznaczenie.
Pan powierza również człowiekowi współuczestniczenie
w powoływaniu nowych pracowników do swojej winnicy. Nie co innego
ma na myśli, kiedy mówi: "proście Pana żniwa". Trzeba prosić Boga
o nowych robotników, o młodych ludzi hojnego serca, ofiarnych i oddanych
służbie Jemu i Kościołowi. O ten dar powinni się modlić kapłani,
siostry zakonne, rodzice i wychowawcy, a także sami młodzi. Wszyscy
jesteśmy odpowiedzialni przed Panem, by nie zabrakło Bożych żniwiarzy.
Dlatego nasza wspólnota ustawicznie modli się w tych intencjach.
- Szczęść Boże.
Pomóż w rozwoju naszego portalu