Katarzyna Kawa: - Dzisiejszy odbiorca nastawiony jest na informacje, które można usłyszeć, obejrzeć, nie wkładając w to zbyt wiele wysiłku. Jak Pan, jako osoba doskonale znająca ten problem, ocenia przyszłość mediów prasowych, szczególnie katolickich? Co zrobić, aby były one poszukiwanym źródłem opinio- i kulturotwórczym?
Prof. Andrzej Jurga: - Trzeba przejąć, głównie od telewizji, która ma największy wpływ na odbiorcę, sposób narracji. Przy pisaniu wymagana jest większa zwięzłość, jednak konstrukcja artykułu, reportażu powinna być zbliżona kompozycyjnie do serialu fabularnego czy dokumentalnego. Czytelnik powinien otrzymać w pierwszych trzech zdaniach taką informację, która go zainteresuje. Współczesna prasa często nie spełnia swojego zadania. Kilkakrotnie powiela w tekście tę samą wiadomość. Trzeba dawkować informacje, które ma się do przekazania, aby w rezultacie zakończyć jakąś puentą, refleksją, która dopełni intencję autora. To, co do formy istotnej dla każdego rodzaju prasy, a co do treści (red.: w odniesieniu do prasy katolickiej) trzeba uciec od powielania tych samych sensacyjnych i atrakcyjnych wiadomości, którymi operuje prasa codzienna i zająć obszar przez nikogo niedostrzegany. Odkrywać coś, co także jest sensacją, ale w kierunku poszukiwania dobra, czyli pewnych inicjatyw, postaw ludzi, którzy przez określone działania doszli do czegoś wielkiego i pięknego. Chodzi o to, aby prasa katolicka przekazywała czytelnikom wiarę w lepszą rzeczywistość, dawała nadzieję na powodzenie. A tego, w moim przekonaniu, jest za mało - zbyt wiele piszemy o świecie, a za mało dajemy nadziei na to, że warto być dobrym, energicznym, no i przede wszystkim uśmiechniętym - dlaczego katolik ma chodzić z ponurą miną?
- To prawda, natłok negatywnych wiadomości sprawia, że wydają się one jedynie słuszne. To jest zafałszowany obraz rzeczywistości. A przecież media mają przekazywać prawdę o świecie, takie jest ich zadanie. Czy media katolickie spełniają się w realizacji tej misji?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Jeżeli mówimy o kreowaniu obrazu rzeczywistości, to przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na jedno zdanie, które powiedział Jan Paweł II, a mianowicie, że cały świat to jeden wielki Kościół Pana Boga. A więc media katolickie powinny opowiadać o wszystkim, tylko zawsze przez pryzmat Dekalogu i Przykazania Miłości. Jeżeli to za mało, wówczas przez pryzmat Ośmiu Błogosławieństw. To jest podstawowe zadanie. Dlaczego obracać się tylko wokół tematów ściśle związanych z, nazwijmy to, chrześcijaństwem niedzielnym, które, moim zdaniem, jest znacznie prostsze niż codzienne zmaganie się z problemami. Nasze życie jako chrześcijan jest pełnowymiarowym życiem człowieka. Problem wierzących w naszym kraju polega na tym, że nie umiemy się z tą wiarą odnaleźć na co dzień. I w taki świat trzeba wkroczyć. Każdą sprawą można się zająć, pokazywać prawdę o życiu katolika w trudzie codzienności. Mówić prawdę to nie bać się tematów trudnych, i nie tłumaczyć się tym, że nie są one związane z religią - wszystko jest religią, kiedy tylko zaczynamy to wartościować zgodnie z wcześniej wymienionymi kryteriami.
- A może problem polega na tym, że takie tematy są niekomercyjne, a przecież prowadzenie mediów na szeroką skalę wymaga sporych nakładów finansowych. Media świeckie opierają się na komercji, czy można mówić o dobrej stronie tego zjawiska?
- Trzeba najpierw zdefiniować, co rozumiemy pod tym pojęciem. Jeżeli podstawowym celem wydawania gazety jest zysk, to rozumiemy, że wszystko jest towarem. Ale może być komercja również taka, która mówi, że działamy w imieniu ludzi pokrzywdzonych, opuszczonych i próbujemy jednocześnie to tak przedstawić, że czytelnicy to poprą, kupując gazetę. Były takie pisma na świecie, którym to się udało. Prasa amerykańska znana z nagrody Pulitzera opisywała grupę społeczną, która nie miała swojej reprezentacji w mediach i odniosła sukces.
Reklama
- „Niedziela Rzeszowska” to dodatek diecezjalny, zatem medium, które przedstawia życie określonej grupy społecznej, niemającej innego reprezentanta w prasie…
- Głównym kryterium powinno tu być zapotrzebowanie. Produkujemy samochody dlatego, że ludzie potrzebują jeździć, buty, bo też ich potrzebują. Dlatego jeżeli chcemy wydawać gazetę, musimy zadać sobie pytanie, czy jest na to zapotrzebowanie wśród czytelników. Jeżeli mamy dobry pomysł i świadomość potrzeby społecznej, to wtedy warto i trzeba.
- Mamy więc dobry grunt. Co zatem zrobić, aby takie media regionalne, w tym przypadku czasopismo katolickie, nie stały się tylko odtwórcami rzeczywistości?
- Przede wszystkim należy pamiętać o proporcjach. Takie czasopismo jak „Niedziela Rzeszowska” powinno zawierać elementy relacji z ważnych wydarzeń, prezentacji istotnych dla wiernych zagadnień, ale wydaje mi się, że większą wagę powinno się przywiązywać do spraw, które trzeba rozwiązać, spraw polemicznych. Dopóki nie pokazujemy sytuacji, która jest problemowa, w której nie zajmujemy pewnego stanowiska, to wydaje się, że jest to albo laurka albo jedynie materiał informacyjny. Musimy wkraczać w takie tereny, gdzie są jakieś znaki zapytania, np. czy budować ten nowy kościół czy nie i przedstawić dwa punkty widzenia. Telewizja tak przygotowała współczesnego odbiorcę, że ten nastawiony jest na dramaturgię w każdej informacji, dlatego jeżeli jej nie ma, to czytelnik się nudzi. Trzeba też zachęcić tytułem problemowym, ale zgodnym z treścią.
Prof. Andrzej Jurga, wykładowca KUL-u, absolwent Politechniki Warszawskiej i Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Teatralnej i Telewizyjnej w Łodzi, realizator wielu filmów dokumentalnych i programów telewizyjnych. Scenarzysta dokumentalny i fabularny. Opiekun bardzo wielu debiutów dokumentalnych, które odnoszą międzynarodowe sukcesy. Wieloletni dziekan Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Obecnie kierownik Katedry Realizacji Filmowej i Telewizyjnej KUL